Czy naprawdę nikt nie lubi listopada? Mam wrażenie, że to. chyba najmniej lubiany miesiąc w roku. Długi, zimny, deszczowy, ponury, to tylko niektóre epitety używane w połączeniu z nim. A tymczasem chyba nie jest aż tak źle? Może cała jego wina (albo jej spora część, aż taki niewinny to on nie jest ;)) mieści się w tym, że leży pomiędzy urokliwym kolorowym październikiem i świątecznym grudniem? Ja osobiście nic do listopada nie mam ale prawda jest taka, że ja lubię każdy miesiąc ;). Bo każdy ma swój osobisty urok. Książki czyta się najlepiej kiedy za oknem pada deszcz. Jeśli czasem nie wyjdziemy na plac zabaw to będzie więcej czasu na zabawy plastyczne i wspólne pieczenie. Nadrobię picie herbaty z pokrzywy, która przecież najlepiej smakuje kiedy za oknem jest zimno i ponuro. I pewnie znalazłabym jeszcze trochę zalet, ale póki co wracam jeszcze myślami do minionego października, który minął niesamowicie intensywnie, wypełniony pierwszymi razami, spacerami po dywanach z liści i puzzlami, układanymi, gdy za oknem jeszcze nie zdążyło wstać słońce.
Dziękuję, że dotarliście do końca tej fotograficznej opowieści. Nie zajmuję już więcej czasu i lecę gotować obiad 🙂 Miłego dnia!
Cześć, mam na imię Marta. Z wykształcenia, zawodu i zamiłowania jestem pedagogiem oraz doradcą psychologicznym. Bloga założyłam z miłości do pisania i do życia. Przewija się więc tutaj wiele tematów a ja dzielę się tym, co mi w duszy gra :) Miłego czytania!
P.S. Na zdjęciu moja najlepsza przyjaciółka, z którą się tutaj na pewno jeszcze zobaczycie.
Zostaw komentarz