Kiedy myślę o sierpniu głowa podsuwa mi takie skojarzenia jak upalne dni, gdzie wydaje się, że powietrza można niemal dotknąć a po zachodzie słońca ziemia jest nadal przyjemnie ciepła. Sierpień to kolczyki z czereśni, ciepły deszcz i gwałtowne burze. Końcówka sierpnia to uosobienie melancholii, przemijania, bo mimo, że lato się jeszcze nie kończy to chyba nikt nie ma wątpliwości, że wrzesień kojarzy się bardziej z wczesną jesienią niż z upalnym latem. Taki obraz podsuwa mi moja głowa, kierowana chyba głównie doświadczeniami z dzieciństwa, bo jak patrzę na zdjęcia z minionego sierpnia, to mam wrażenie, że tych upalnych dni nie było zbyt dużo. Mimo wszystko jednak, pomimo deszcze i bardziej rzeźkich dni, sierpień utożsamiam z końcem a zarazem początkiem czegoś nowego. Wybaczcie ten sentymentalizm ale cóż poradzę, że ten miesiąc tak mnie nastraja 🙂 Kończę wobec tego ten przydługi wstęp i zapraszam na fotorelację z minionego miesiąca.

W sierpień wjechałam na rowerze. Udało mi się też wybrać na Masę Krytyczną – zorganizowany przejazd rowerzystów przez miasto.
To zdjęcie pochodzi z początku sierpnia. Oluś uczył się przechodzenia przez próg, podczas gdy mamy już wrzesień a on już chodzi. Tempo rozwoju dzieci jest niesamowite!
Do takich zdjęć wracam z ogromnym sentymentem. Małe ciałko schowane w nich ramionach przed deszczem i całym światem ucina sobie drzemkę
Dwa oblicza sierpnia
W sierpniu coraz kolejny wybrałyśmy się z Emi do kina a potem na spacer z przyjaciółmi. Jak widać, deszcz im był nie straszny 🙂
Ostatnio coraz częściej wychodzimy nie na obiad a na kawę i ciastko
Zdarzyło nam się też, po raz pierwszy od narodzin Alka, wyjść z R. tylko we dwoje
„Emi, mogę trochę twojego piasku?”
Emila rozpoczyna przygodę z przedszkolem…
…a Aluś kończy 11 miesięcy. Już tylko miesiąc do roczku
A to oznacza, że sierpień się kończy i czas powoli szykować się na nadchodzącą powoli jesień. Przygotowania rozpoczynamy od zaopatrzenia się w długie skarpety
Hmm, ciekawe te kamienie, ciekawe
A tym obrazkiem się z Wami pożegnam. Dobranoc