Maj był intensywny i piękny. Świętowaliśmy trzecie urodziny Emilki, zrobiliśmy tysiące kroków na spacerach (a dokładnie 472 529 ) i zachwycaliśmy się kwitnącym bzem. Kilka gałązek udało nam się nawet zabrać do domu. Wielu rzeczy zaplanowanych na maj nie udało mi się zrealizować. Wciąż jestem zaskoczona jak szybko mija czas z dwójką maluchów w domu. Po cichu liczę, że nadrobię wszystko w czerwcu 🙂 I nie narzekam, bo czas, który chciałam spędzić przed komputerem spędziłam z dzieciakami. Udało nam się też zaliczyć sporo wyjść i dłuższy wyjazd. Mam to szczęście, że moje przyjaciółki mają dzieci w wieku Emilki, mamy więc podobne potrzeby i oczekiwania odnośnie wyjść czy wyjazdów.
A przed nami czerwiec! A raczej już trwa w najlepsze oferując nam pierwsze prawdziwie letnie dni, co najlepiej można odczuć na naszym patio o 12 w południe 🙂 A zanim na dobre wskoczymy w lato, zapraszam na małe podsumowanie naszej majowej codzienności.
Pod koniec maja wybraliśmy się na przedłużony weekend w góry. Zatrzymaliśmy się w Osadzie Śnieżka, skąd wybraliśmy się na spacer do Pałacu w Wojanowie. Jest tam ogromny park, w którym urządziliśmy piknik a potem pojechaliśmy na lody z koziego mleka. Pamiętam, że kiedyś jadłam takie lody w Turcji i powiedzieć, że mi nie smakowały to jak nic nie powiedzieć… 🙂 Te natomiast były bardzo dobre. Jeśli będziecie w Łomnicy – polecam! A teraz zmykam pakować nas na kolejny wyjazd. Tym razem dłuuugie wakacje, bo aż dwa tygodnie. Zastanawiam się, co ja pakowałam do walizek zanim pojawiły się dzieci i jak mogłam mieć aż tyle bagażu?
Zostaw komentarz